top of page

Słowa, które gaszą pożar i te, które dolewają oliwy do ognia – mikrojęzyk w zarządzaniu napięciem

  • gosiaszwedowska
  • 3 cze
  • 2 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 11 lip


Wchodzisz na spotkanie, czujesz napięcie w powietrzu...


Ktoś mówi: „No, wreszcie się zjawiłeś.” - niby jedno krótkie zdanie, kilka słów, a już czujesz, że właśnie wybuchł mały pożar.

W pracy z konfliktami wewnątrz firm coraz częściej przyglądam się mikrojęzykowi – czyli temu, jakimi konkretnie słowami komunikujemy się w napięciu. Bo to nie tylko „co” mówimy, ale „jak” mówimy, robi różnicę.


ree

Mikrosłowa, które wywołują lawinę napięć


Nie trzeba krzyczeć ani używać obraźliwych słów, by zadziałać zapalnikiem. Czasem wystarczy:


  • „Znowu…” – czyli pasywno-agresywny klasyk: „Znowu się spóźniasz” (czyli: „jesteś nieodpowiedzialny”).

  • „Ty zawsze / ty nigdy” – uogólnienia, które zamykają na dialog.

  • „Przecież mówiłem” – zawstydzacz, który podcina skrzydła.

  • „To chyba oczywiste” – czyli: „jeśli tego nie rozumiesz, coś z tobą nie tak”.

  • „No nie wiem, czy to dobry pomysł...” – bez konkretu, bez otwartości, za to z dozą protekcjonalności.



Słowa, które działają jak gaśnica


Na szczęście są też zdania, które działają jak plaster, nie jak sól na ranę. Nie chodzi o sztuczną uprzejmość, tylko o język, który oddechem rozbraja napięcie. Na przykład:


  • „Widzę, że to dla ciebie ważne – opowiesz więcej?”

  • „Zatrzymajmy się na chwilę. Co się tu właśnie wydarzyło?”

  • „Chciałabym dobrze cię zrozumieć – co masz na myśli?”

  • „Widzę, że się różnimy – co możemy z tym zrobić?”

  • „Nie musimy się teraz zgadzać. Ale możemy się usłyszeć.”


To są zdania, które w konflikcie robią ogromną różnicę. Dają drugiej stronie sygnał: nie jesteś moim wrogiem – jesteś człowiekiem, z którym próbuję się dogadać.


Dlaczego to takie ważne dla liderów i HR?


Bo to mikrojęzyk tworzy makroklimat. Jeśli codzienne interakcje zawierają ukryte komunikaty o winie, wstydzie czy wrogości – budujemy kulturę oporu, unikania i defensywy.Jeśli na co dzień mówimy językiem szacunku, ciekawości i współodpowiedzialności – konflikty będą się pojawiać… ale będą też szybciej gasnąć.


By wyeliminować konflikty - często wystarczy zmiana nastawienia:

  • zamiast atakować, chcę się dowiedzieć;

  • zamiast udowadniać, chcę zrozumieć;

  • zamiast dominować, chcę budować.


Chcesz nauczyć się konkretnych sformułowań, które deeskalują napięcie? Zapraszam. Warto trenować na warsztatach z komunikacji i w sesjach conflict coachingu stosowanie słów, które rozbrajają dynamikę konfliktu. Bo język naprawdę wiele zmienia.


Małgorzata Szwedowska

 
 
 

Komentarze


bottom of page