Słowa, które gaszą pożar i te, które dolewają benzyny – mikrojęzyk w zarządzaniu napięciem
- gosiaszwedowska
- 3 cze
- 2 minut(y) czytania
Wchodzisz na spotkanie, czujesz napięcie w powietrzu.
Ktoś mówi: „No, wreszcie się zjawiłeś.” I już wiesz – zamiast omawiać zadania, będzie rozgrywka. Jedno zdanie. Kilka słów. A jednak czujesz, że właśnie wybuchł mały pożar.
W pracy z konfliktami wewnątrz firm coraz częściej przyglądam się mikrojęzykowi – czyli temu, jakimi konkretnie słowami komunikujemy się w napięciu. Bo to nie tylko „co” mówimy, ale „jak” mówimy, robi różnicę.

Mikrosłowa, które wywołują lawinę
Nie trzeba krzyczeć ani używać obraźliwych słów, by zadziałać zapalnikiem. Czasem wystarczy:
„Znowu…” – czyli pasywno-agresywny klasyk: „Znowu się spóźniasz” (czyli: „jesteś nieodpowiedzialny”).
„Ty zawsze / ty nigdy” – uogólnienia, które zamykają na dialog.
„Przecież mówiłem” – zawstydzacz, który podcina skrzydła.
„To chyba oczywiste” – czyli: „jeśli tego nie rozumiesz, coś z tobą nie tak”.
„No nie wiem, czy to dobry pomysł...” – bez konkretu, bez otwartości, za to z dozą protekcjonalności.
Brzmi znajomo? To właśnie mikrojęzyk, który dolewa benzyny.
Słowa, które działają jak gaśnica
Na szczęście są też zdania, które działają jak plaster, nie jak sól na ranę.Nie chodzi o sztuczną uprzejmość, tylko o język, który oddechem rozbraja napięcie. Na przykład:
„Widzę, że to dla ciebie ważne – opowiesz więcej?”
„Zatrzymajmy się na chwilę. Co się tu właśnie wydarzyło?”
„Chciałabym dobrze cię zrozumieć – co masz na myśli?”
„Widzę, że się różnimy – co możemy z tym zrobić?”
„Nie musimy się teraz zgadzać. Ale możemy się usłyszeć.”
To są zdania, które w konflikcie robią ogromną różnicę. Dają drugiej stronie sygnał: nie jesteś moim wrogiem – jesteś człowiekiem, z którym próbuję się dogadać.
Dlaczego to takie ważne dla liderów i HR?
Bo to mikrojęzyk tworzy makroklimat. Jeśli codzienne interakcje zawierają ukryte komunikaty o winie, wstydzie czy wrogości – budujemy kulturę oporu, unikania i defensywy.Jeśli na co dzień mówimy językiem szacunku, ciekawości i współodpowiedzialności – konflikty będą się pojawiać… ale będą też szybciej gasnąć.
Nie potrzebujesz kursu NLP, by zmienić język konfliktu. Wystarczy intencja:
zamiast atakować, chcę się dowiedzieć;
zamiast udowadniać, chcę zrozumieć;
zamiast dominować, chcę budować.
Chcesz nauczyć się konkretnych sformułowań, które deeskalują napięcie? Warto trenować na warsztatach z komunikacji i w sesjach conflict coachingu właśnie tego – słów, które rozbrajają dynamikę konfliktu. Bo język naprawdę zmienia wszystko.
Comments